Strzelnica im. generała Zielińskiego

fot. Strzelnica im. generała Zielińskiego 

Wola Justowska włączona została do Krakowa dopiero w czasie okupacji niemieckiej – jako XXXIII dzielnica katastralna – w roku 1941. Wraz z nią przyłączono wówczas również wszystkie sąsiadujące bezpośrednio z miastem wsie, jak między innymi Pychowice, Prądnik Biały i Czerwony czy Prokocim. Było to w praktyce dopełnienie idei Wielkiego Krakowa realizowanej w latach 1909- 1915, pod patronatem ówczesnego prezydenta miasta Juliusza Lea.

Po raz pierwszy Wola Justowska wzmiankowana była w roku 1304, jako Wola Chełmska, toteż należy przypuszczać, że wydzielona została z pobliskiego Chełmu. Ta dość znacznie oddalona od Krakowa wieś miała na przestrzeni następnych stuleci, co najmniej kilku właścicieli. W dokumentach zachowały się między innymi informacje o rodzinach Koniecpolskich i Sieneńskich. Dopiero w roku 1528 zakupił ją sekretarz króla Zygmunta Starego – Just Decjusz – który na miejscu dawnego dworu wzniósł pałacową rezydencję, w stylu włoskiego renesansu. Wola nazwana została Justowską właśnie od imienia Decjusza – chociaż nazwę tę usankcjonowano oficjalnie dopiero w XIX wieku. Wieś jeszcze wielokrotnie zmieniała właścicieli, a ostatnimi byli Marcelina i Aleksander Czartoryscy. Po śmierci księżnej Marceliny, znanej pianistki, uczennicy Fryderyka Chopina (1893 r.), ich syn Marceli rozpoczął sukcesywną parcelację majątku.

Główną osią komunikacyjną Woli był trakt biegnący od kościoła Norbertanek i wzgórza Salwatorskiego – przez dziesiątki lat bezimienny – nazwany dopiero w roku 1912 imieniem Królowej Jadwigi. Przy trakcie tym – ze względu na pas przedpola twierdzy, dość rzadko zabudowanym – wzniesiono w roku 1896 strzelnicę wojskową. Była to drewniana budowla – wysoka choć jednokondygnacyjna – z centralną rotundą nakrytą wielospadowym, spłaszczonym dachem i dwoma skrzydłami po bokach. Cały teren liczył około 10 hektarów powierzchni, a zamykał go ziemny wał – tzw. kulochwyt – ze względów bezpieczeństwa zwyczajowo stosowany w tego typu obiektach. Obok żołnierzy austriackich, na strzelnicy ćwiczyli później między innymi członkowie Związku Strzeleckiego zwanego potocznie „Strzelcem” – paramilitarnej organizacji powołanej w roku 1910. W przededniu wybuchu pierwszej wojny światowej doskonalili tu swe umiejętności legioniści komendanta Józefa Piłsudskiego, a wielu z nich wywodziło się właśnie ze „Strzelca”.

Strzelnicę, z okresu jej świetności podziwiać można na karcie widokowej, wydanej przez Drukarnię Anczyca, w roku 1928. Warto przypomnieć, że, nosiła ona imię generała Zygmunta Zielińskiego – o czym chyba nikt już dziś nie pamięta. Podobnie zapomniana zdaje się być postać samego generała, jednego z nielicznych generałów broni w międzywojennej, polskiej armii, jako że marszałek Piłsudski unikał nadawania tego najwyższego stopnia nie robiąc wyjątku nawet dla najwierniejszych współpracowników. Zygmunt Zieliński (1858-1925), był krótko dowódcą III Brygady Legionów, Korpusu Posiłkowego oraz jednej z armii w wojnie 1920 roku. Pod koniec życia związany z Krakowem, mieszkał przy ul. Garncarskiej 4.

Zarówno w okresie międzywojennym, jak i po drugiej wojnie światowej strzelnica należała do krakowskiego garnizonu. Wojsko było zatem od zawsze jej naturalnym i solidnym administratorem. Kłopoty zaczęły się w latach 90., kiedy strzelnicę przejęła gmina. Po kilku latach, cały 10-hektarowy teren został wydzierżawiony przez Wydział Skarbu Miasta, Fundacji Na Rzecz Rozwoju Turystyki i Rekreacji Wawel-Sport, pod warunkiem, że ta wyremontuje zabytkowy, drewniany obiekt. Pomimo kilkakrotnej prolongaty terminu nigdy nie przystąpiono do prac (trudno za takie uznać prowizoryczne podstemplowanie kilku osłabionych krokwi), toteż miasto naliczało fundacji karę w wysokości 800 tys. zł rocznie. Jedynym rezultatem było jednak zaskarżenie tej decyzji do sądu i trwające kilka lat, urzędowe przepychanki. Tymczasem sama strzelnica początkowo wydzierżawiona przez fundację prywatnemu inwestorowi na okres 30 lat, sprzedana została temuż, w roku 2004 za kwotę 926 tys. zł. Podobno miał on zamiar urządzić tam restaurację i kawiarnię. Ponieważ jednak inwestor zwlekał i nie przedłożył w ustalonym terminie projektu prac adaptacyjnych wojewódzki konserwator zabytków postanowił zawiadomić prokuraturę i Urząd Miasta Krakowa o niedotrzymaniu warunków umowy.

Nad tym ciekawym niszczejącym od lat zabytkiem tak drewnianego, jak i militarnego budownictwa wiszą od dawna czarne chmury i można jedynie wyrazić nadzieję, że nie podzieli on losu podobnych, nietuzinkowych obiektów, jakie w ostatnich latach zniknęły bezpowrotnie z pejzażu miasta. Tym bardziej, że warunkom dzierżawy (działalność usługowa i sportowo-rekreacyjna) nie sprostał kolejny właściciel, który zakładał budowę obiektu z przewagą funkcji handlowej, obejmującego zrekonstruowaną strzelnicę. Wydział Skarbu Miasta, zmuszony był w tej sytuacji oprotestować wydane już zezwolenie na budowę obiektu usługowo-handlowego (2010), otrzymane przez inwestora po trzech latach starań… z Wydziału Architektury i Urbanistyki. Nie świadczy to najlepiej o koegzystencji i współpracy dwóch ważnych wydziałów jednego przecież urzędu…