Szkoła Przemysłowa Żeńska

fot. Szkoła Przemysłowa Żeńska

Lokowane na prawie niemieckim Półwsie Zwierzynieckie zajmowało niegdyś obszar znacznie większy niż w czasach nam bliższych. Aż do początków XIX wieku jego naturalną granicę z Krakowem wyznaczała Rudawa, wpadająca wówczas do Wisły nieco powyżej Wawelu. Tak było do czasu insurekcji (1794), kiedy zapadła decyzja o budowie tzw. Okopów Kościuszkowskich, które diametralnie zmieniły topografię znacznej części Półwsia. Umocnienia te wykonane prawdopodobnie według planu samego naczelnika Kościuszki, nie zdały niestety egzaminu, bo miasto zostało ostatecznie poddane Prusakom. Już w czasach Rzeczypospolitej Krakowskiej usankcjonowano granicę na linii okopów i tym samym tereny Półwsia położone po ich wschodniej stronie, stały się częścią Krakowa. Po wcieleniu miasta do Austrii (1846), przedłużone obwałowania okopów wyznaczyły zewnętrzny pas Twierdzy i zarazem tzw. linię akcyzową, z punktami poboru opłat w kilkunastu specjalnie zbudowanych rogatkach.

Wkrótce po zachodniej stronie wału, w czworokącie dzisiejszych ulic Morawskiego, Syrokomli, Dunin-Wąsowicza oraz al. Krasińskiego, wzniesiono I Bastion. Już w chwili budowy (1864), był on militarnym przeżytkiem, toteż rozebrano go u progu XX wieku, kiedy obowiązywał już nowa doktryna wojenna. Równocześnie linię fortyfikacji przesunięto znacząco w kierunku zachodnim. W zaistniałej sytuacji możliwa stała się realizacja idei Wielkiego Krakowa, zakładającej przyłączenie do miasta kilkunastu sąsiednich gmin. Wkrótce przystąpiono do niwelacji wału okopów (1911), którym przez ponad 20 lat biegła kolej łącząca Dworzec z Bonarką.

Pierwszym budynkiem wzniesionym na gruntach pofortyfikacyjnych – przy dzisiejszej ulicy Syrokomli – była Szkoła Przemysłowa Żeńska, jedna z najstarszych krakowskich placówek o charakterze zawodowym. Jej tradycje sięgały 1882 roku, jednak wówczas były to tylko skromne Kursy Robót Kobiecych, działające przy szkole powszechnej przy ul. św. Marka. Kiedy wreszcie przekształcono je w zorganizowaną szkołę (1912), wyłoniła się pilna potrzeba budowy stosownej siedziby. Rada Miasta przeznaczyła na ten cel spory teren i okrągłą kwotę 500 tys. koron, odpowiadającą, równowartości ówczesnych 6-7 kamienic. Kiedy rozpoczynano budowę (1913), wokół zionęło pustką, a najbliższym sąsiadem były barakowe koszary artylerii przy ul. Kościuszki (dziś stoi na ich miejscu Novotel).

Niestety wybuch wojny przerwał prace przy wykończeniu ogromnego gmachu i kontynuowano je dopiero w latach 1919-1921. Fotografia na widokówce wydanej przez szkołę własnym sumptem już w latach 30. pochodzi właśnie z tamtego okresu. Z perspektywy niemożliwej dziś do uchwycenia podziwiać można imponującą, trzynastoosiową fasadę gmachu utrzymaną w spokojnych, szlachetnych formach klasycyzującego modernizmu. Autorem projektu był Jan Zawiejski, wówczas architekt miejski, zleceniobiorca wielu podobnych, ważnych przedsięwzięć związanych z polityką inwestycyjną miasta.

W niepodległej Polsce szkołę upaństwowiono, co podkreśla podpis na widokówce. Pełne uprawnienia szkoły średniej zyskała jednak dopiero z chwilą wejścia w życie reformy oświaty (1932), a jej absolwentki mogły odtąd ubiegać się o przyjęcie na wyższe uczelnie. Program nauczania obejmował m.in. krawiectwo, hafciarstwo, koronkarstwo, bieliźniarstwo i prowadzenie gospodarstwa domowego. W 1951 roku szkołę przekształcono w Technikum Odzieżowe i Zasadniczą Szkołę Odzieżową. Po przeniesieniu  Zespołu Szkół Odzieżowych z ul. Syrokomli na ul. Cechową (2013), gmina wystawiła gmach na licytację, lecz mimo trzech przetargów i obniżki ceny wywoławczej z 14 na 8,4 mln nie znalazł sie chętny. Dopiero w maju 2015 roku zapadła decyzja o sprzedaży budynku ASP – za 8,6 mln płatnych w dziesięciu ratach – i jest to z pewnością krzepiąca wiadomość.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na nie nieuporządkowaną ul. Syrokomli, wytyczoną jeszcze przed I wojną światową, a nazwaną tak w 1918 roku. Dopiero 10 lat później otwarto ul. Ujejskiego, której sukcesywna zabudowa kontynuowana była aż do wybuchu II wojny światowej. Należy jedynie wyrazić żal, że ul. Syrokomli wytyczona została wbrew stosowanej dość powszechnie zasadzie, aby szerokość ulic dorównywała zakładanej wysokości budynków. Zacieniona i ciasna, sprawia dziś nieco klaustrofobiczne wrażenie…